niedziela, 11 maja 2014

ROZDZIAŁ IV 


     *Kilka dni później*
Wychodziła właśnie z pracy, gdy zobaczyła, że koło niej zatrzymał się jakiś samochód. Ze środka wyszedł Łukasz.
- Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
- Słyszeliśmy, że kończysz dzisiaj wcześniej i przyjechaliśmy po Ciebie. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Jacy my? - spytała zaciekawiona.
- Ja i Sara. 
 Podszedł do tylnych drzwi i je otworzył. W środku w foteliku siedziała mała dziewczynka.
- O mój Boże. Łukasz to twoja córka? Jaka słodka. - zachwycała się Ala.
- Zupełnie jak tatuś.
- Jasne.
- Według Ciebie nie jestem słodki? - zaczął się z nią droczyć.
- Nie.
- Naprawdę tak sądzisz? - zapytał udając obrażonego
- Oczywiście.
- Jesteś pewna? - spytał podchodząc do dziewczyny.
- NA 100%.
- Sama tego chciałaś. - powiedział i zaczął ją łaskotać.
- Łukasz przestań ludzie się ... - nie skończyła bo poczuła, że leci do tyłu. Wylądowali na trawie. Mimo to Łukasz nie przestał jej gilgotać. Po pięciu minutach Ala nie miała już siły by walczyć.
- Mógłbyś już skończyć? - zapytała błagalnie.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Przyznasz mi, że jestem słodki.
- Chciałbyś.
- To znaczy, że dalej toczymy naszą bitwę? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Dobra niech Ci będzie. Jesteś słodki. Wystarczy?
- Nie tak szybko. Powtarzaj za mną.
- Że co?
- Powtarzaj albo wracamy do zabawy.
- Dobra już dobra. Gadaj.
- Drogi Łukaszku. Jesteś najsłodszym, najprzystojniejszym, najlepszym piłkarzem pod słońcem.
- Drogi Łukaszku.. . - zaczęła - ... jesteś najsłodszym, najprzystojniejszym, najlepszym piłkarzem pod słońcem...
- I jeśli jeszcze raz powiem brzydkie słowo na Łukasza to stawiam mu kolację. A oprócz tego muszę mu dzisiaj upiec przepyszne ciasto.
- ... i jeśli jeszcze raz powiem na niego brzydkie słowo to stawiam mu kolację. A oprócz tego muszę mu dzisiaj upiec przepyszne ciasto. - skończyła
- Pięknie.
- To wszystko?
- Tak. I co było to takie trudne? 
- Spadaj. -powiedziała i pokazała mu język." Tę bitwę wygrałeś ty
   Wstał i uśmiechając się pomógł podnieść się z ziemi blondynce.
- O nie czuję, że spadł mi poziom cukru we krwi. muszę zjeść natychmist coś słodkiego. Inaczej umrę. - powiedział do dziewczyny z uśmiechem zwycięzcy na ustach.
- Ha ha ha ale śmieszne. Zobaczysz jeszcze się zemszczę.
- Na pewno. Już się boję. To co jedziemy do mnie?
- A mam inne wyjście? - zapytała
- Nie. - odpowiedział otwierając jej drzwi do samochodu.
                               ************************************************
 W trakcie jazdy niewiele rozmawiali. Alicja popatrzyła na Łukasza a ten w odpowiedzi uśmiechnął się do niej. "Anka miała rację" pomyślała."Chyba zaczynam coś do niego czuć."
- No to jesteśmy. - z zamyśleń wyrwał ją głos Łukasza.
- To jest twój dom? - zapytała.
- No.
- Jaki ładny. I jaki wielki. Nie jest za duży dla waszej trójki?
- Nie. Chociaż czasami jak Ewa wyjeżdża z Sarą czuję się samotny. - mówił udając płacz.
- Oj biedny ty mój. Co mam zrobić, żebyś przestał płakać?
- Szarlotką z lodami powinna wystarczyć.
- Na pewno? Bo myślałam, żeby pożyczyć misia od Sary i Ci dać, żebyś miał się do kogo przytulić.
- Obawiam się, że misio nie wystarczy. Wyrosłem już z misi. Przydałby się jakiś człowiek do przytulania. Najlepiej śliczna blondynka z zielonymi oczami. Znasz taką?
- Niestety. Ale misio nadal aktualny.
- Dobra niech będzie misio.
     W czasie gdy Ala robiła ciasto Łukasz bawił się w salonie z Sarą. Po piętnastu minutach dziewczyna dołączyła do nich.
- Jeszcze pół godziny i będzie gotowe. Poradzisz sobie z wyjęciem ciasta?
- Tak a czemu pytasz? Idziesz już?
- Tak. Muszę jeszcze skoczyć na zakupy.
- Myślałem, że zostaniesz na ciasto.
- Może innym razem. Naprawdę muszę iść.
- Proszę zostań.
- No skoro tak nalegasz. Ale tylko na godzinę.
       Oglądali film. W trakcie dziewczyna zasnęła. Gdy się obudziła zaczynało już świtać. Zobaczyła, że w kuchni pali się światło. Poszła tam. W otwartej lodówce stał Łukasz ubrany jedynie w bokserki. Gdy ją zauważył zamknął lodówkę.
- Jak się spało? - zapytał jak zawsze z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze. Która godzina?
- Dochodzi 4.
- Co? Czemu mnie nie obudziłeś?
- Tak słodko spałaś, że nie byłem w stanie.
- A ty czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę. - odpowiedział przechodząc koło niej. Znowu poczuła jego zapach. Był taki zmysłowy. Nic dziwnego, że zawsze mdlała gdy go poczuła. Poszli do salonu.
- Ja się będę już zbierać. - powiedziała.
- O tej porze?
- Tak.
- To może Cię chociaż odwiozę. - zaproponował.
- Przecież nie zostawisz Sary samej w domu.
- No tak.
- Naprawdę już pójdę.
- Zostań, będę się o Ciebie bał.
- Myślisz, że w tej okolicy grasują zboczeńcy? - drażniła się z Nim.
- Owszem.
- Oj Łukasz nie prowokuj. Zostanę jeśli obiecasz, że się ubierzesz.
- A co, nie podoba Ci się mój strój?
- Łukasz błagam Cię.
- Musisz ładnie poprosić.
- Proszę.
- I jeszcze buziaczek tu. - powiedział i wskazał swój policzek.
    Podeszła do niego i dała mu buziaka. Kiedy się odsuwała złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
 Zaczęli się całować. Wziął ją na ręce niosąc do sypialni. Zdjął z niej sweterek, potem bluzkę. Na koniec zastała w samej bieliźnie. Nagle ktoś wszedł do sypialni. W drzwiach stała...

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział III


       Drzwi otworzyła im niewysoka blondynka.
- Witajcie. - powiedziała i pocałowała się w policzek z Marco. - Ty pewnie jesteś Alicja? - zwróciła się do Ali.
- Tak. - odpowiedziała.
- Miło mi. Agata.
- Mi również. - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
     Weszli do środka. Impreza trwała już w najlepsze.
                                   *****************************************
     Zobaczył ją. Siedziała razem z Marco i Mario. Rozmawiali. Miała na sobie białą sukienkę, która podkreślała jej zgrabne, długie nogi. Jej blond włosy były lekko pokręcone. Wyglądała jak anioł. Tylko dziś była bladsza niż zazwyczaj.
- Nie patrz się tak na nią bo Ewka zauważy. - powiedział Robert podchodząc do Łukasza.
- Niby co miałaby zobaczyc? - zapytał Piszczek.
- Nie udawaj. Nawet ślepy by zauważył.
- To, to znaczy co?
- Zakochałeś się w niej. - odpowiedział napastnik.
- Przecież ja mam żonę.
- Jedno nie przekreśla drugiego.
- Oj Lewandowski, głupi jesteś.
- Mówię Ci , jeszcze będą z tego dzieci.
- Spadaj.
- Jeszcze wspomnisz moje słowa. - powiedział Robert zostawiając Łukasza.
     Nie dostrzegł tego, że koło niego nagle pojawiła się Alicja.
- Co ty nawet się ze mną nie przywitasz? - zapytała.
- Sorry, jakoś tak wyszło. Zatańczysz? - spytał .
- Jasne. - odpowiedziała i dołączyli do reszty tańczących par.

- Gratuluję. Dostałaś pracę.
- Dziękuję. - odpowiedziała.
      Tańczyli w ciszy. Alicja znowu poczuła ten zapach. Znów zakręciło jej się w głowie. Gdyby nie silne ręce Łukasza dziewczyna upadłaby na podłogę.
- Ala wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony
- Tak.
- Znowu to samo. Tym razem idź do lekarza.
- Oczywiście.
- Chodź usiądziemy i napijesz się czegoś.
     Gdy szli Ali znów zakręciło się w głowie. Tym razem nawet Łukasz nie był w stanie jej złapac. Jedyne co usłyszała to własne imię wołane przez wszystkich i nagle ogarnęła ją ciemnośc. Kiedy się obudziła nie wiedziała gdzie jest. Leżała na łóżku w jasnej sali. Obok na krześle siedziała Ania. Gdy zobaczyła, że Ala się obudziła zawołała kogoś z korytarza. Do sali wszedł Robert, Łukasz, Kuba i  Marco. 
- Ale nas wystraszyłaś. - powiedziała Ania do dziewczyny.
- Przepraszam ale mogłabyś tak nie krzeczec, głowa mi pęka.
- Dziewczyno jak mam nie krzyczec? Łukasz mówił, że to nie pierwszy raz jak zasłabłaś. Czemu nic mi nie powiedziałaś? - zapytała Ania
- Nie chciałam Cię martwic. a poza tym miałam ostatnio sporo stresu. Nie było o czym mówic.
- Lekarz nie chce mi nic powiedzec, ale dowiedziałam się przynajmniej, że poleżysz sobie tutaj parę dni. Zrobią Ci badania. No a przede wszystkim odpoczniesz.
- Co? Przecież ja nie mogę. Dopiero co dostałam pracę, szef nie da mi urlopu.
- Bozia Cię pokarała. - odpowiedział Marco
     Po pół godzinie wszyscy wyszli, został tylko Łukasz.
- Ale mi stracha napędziłaś. - powiedział
- Sorry nie chciałam.
- Koniec końców i tak wyszło na moje.
- Jak to? - zdziwiła się Ala
- Poszłaś do lekarza. - odpowiedział piłkarz. Spojrzał na zegarek i  się zmartwił.
- Chyba muszę się już zbierac.
- Spoko i jeszcze raz przepraszam Cię za to wszystko.
- Nie ma sprawy. Wpadnę jeszcze do Ciebie jurto.
- Dzięki ale nie musisz.
- Wiem ale chcę. - odpowiedział podchodząc do niej i pocałował ją w czoło. - Narazie. - powiedział jeszcze i wyszedł.
      Alicja długo nie mogła zasnąc. Myślała o Łukaszu. Zasnęła dopiero około godziny drugiej w nocy. Następnego ranka gdy się obudziła przy jej łóżku siedziała już Ania.
- A co ty tu robisz? Która jest godzina? - zapytała przyjaciółkę
- Dochodzi 12. Jak się dzisiaj czujesz?
- Chyba dobrze. Nie mogłam wczoraj zasnąc. Nie musiałaś przychodzic.
- Nie mogłam Cię tu przecież zostawic samej.
- Nie jestem sama.
- A niby kto Cię tu odwiedza?
- No nikt ale... Łukasz obiecał, że do mnie przyjdzie.
- Łukasz? - zapytała Ania z uśmiechem na twarzy.
- Tak Łukasz. Co Cię tak śmieszy?
- Mnie? Nic, cieszę się po prostu.
- To widzę, ale z czego?
- Z was. Kiedy wy w końcu się ogarniecie.
- Proszę Cię. Znowu zaczynasz z tą twoją teorią?
- To nie jest żadna teoria, gołym okiem widac, że na siebie lecicie.
- O czym ty mówisz? Nie lecę na niego.
- Serio? W ktakim razie powiedz mi, że on Ci się nie podoba.
- No wiesz...
- Sama widzisz mam rację. 
- Niech Ci będzie.
       Po godzinie Ania poszła do domu. Wieczorem przyszedł Łukasz.
- Sorry, że tak późno. Myślałem już, że wogle nie zdążę do Ciebie przyjechac. Najpierw trening, potem musiałem jeszcze załatwic parę spraw.
- Spoko. 
- A jak ty się czujesz?
- Już lepiej. Rano bolała mnie lekko głowa, teraz mi przeszło.
- To dobrze. Słyszałem od Anki, że pojutrze wychodzisz?
- Tak, nareszcie. Jeszcze jeden dzień i oszaleję w tym szpitalu. 
- Chyba nie jest aż tak źle?
- Daj spokój. Nie cierpię tego zapachu. Jakoś zawsze kojarzył mi się ze śmiercią.
- Wow. Ty to masz skojarzenia. Zapomniałbym przyniosłem Ci jakieś owoce i gazety. Nie wiedziałem co lubisz czytac więc wziąłem każdą innego rodzaju.
- Dzięki nie trzeba było.
- Nie ma sprawy. Pewnie nudzisz się tu jak mops więc będziesz miała przynajmniej jakąś rozrywkę.
- Dobre i to.
- Zapomniałem miałem Cię pozdrowic od wszystkich chłopaków i życzyc szybkiego powrotu do zdrowia.
- O jak miło. Podziękuj im ode mnie.
- Spoko.
       Siedzieli tak jeszcze ze dwie godziny i rozmawiali. W końcu Łukasz musiał wracac do domu.

sobota, 3 maja 2014


      ROZDZIAŁ II


 Alicję obudził straszny ból głowy. Spojrzała na zegarek, dochodziła 8. Wstała z łóżka kierując się do łazienki. Po porannej toalecie zeszła do sklepu, tam spotkała Anię.
- Hej mała, wyszłaś wczoraj tak wcześnie, ze Kuba nie miał okazji zaprosic Cię na imprezę do siebie.
- Mnie? - zdziwiła się Alicja - Z jakiej okazji?
- No wiesz chłopcy mają taki zwyczaj, że raz w miesiącu któryś znich organizuje imprezę. W tym miesiącu padło na Kubę.
- Ale czemu chce mnie zaprosic , przecież wcale się nie znamy?
- Polubił cię, zresztą nie tylko on. Robert, Łukasz i Marco też.
- Naprawdę?
- No - odpowiedziała Anka - To co przyjdziesz?
- Jeśli będę miał czas to z chęcią przyjdę.
       Alicja właśnie wchodziła do bloku gdy usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się to był Łukasz.
- Ale mnie wystraszyłeś
- Sorki nie chciałem. Słyszałem, że wybierasz się na imprezę do Kuby - powiedział obrońca z uśmiechem
- Tak - odpowiedziała dziewczyna i odwzajemniła uśmiech
 Stali tak przez chwilę patrząc na siebie w końcu odezwał się Łukasz.
-  Może chciałabyś przyjśc w przyszłym tygodniu na mecz ?
- z przyjemnością - odpowiedziała blondynka
 Kiedy wchodzili do bloku Łukasz przytrzymał jej drzwi. Stał tak blisko niej, że poczuła jego zapach. Pachniał tak mocno, że Ali zakręciło się w głowie.
- Nic Ci nie jest?- zapytał zaniepokojony piłkarz
- Nie to zaraz przejdzie
- Jesteś pewna? Może zawiozę cię do lekarza?
- Nie, nie trzeba. Od rana nic nie jadłam, więc to pewnie od tego.
- Trzymaj to mój numer.  Gdyby coś się działo to daj znac, dobra?
- Tak jest panie kapitanie.
 Pod drzwiami pożegnali się.
                                               *********************************
Następnego dnia Alicję obudziło pukanie do drzwi. Gdy je otworzyła zobaczyła Anię.
- Co ty jeszcze śpisz? Ubieraj się idziemy na poranny jogging - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna
- Anka zlituj się jest dopiero 7 rano - odpowiedziała zaspana Ala
- Czyli odpowiednia pora na bieganie. Nie karz mi krzyczec.
- Dobrze już idę się przebrac.  Naprawdę nie wiem jak Robert może z tobą mieszkac.
       Po godzinie biegania dziewczyny weszły zdyszane do mieszkania Ania. W kuchni przy stole siedzieli już Robert, Marco, Kuba i Łukasz.
- Czy wy chłopcy nie macie swojego domu?- zapytała Ania
- Nam też miło Cię widziec - odp. Kuba
        Kiedy Ania poszła się przebrac Alicja usiadła obok chłopaków.
- Co tam? - zapytał Robert - Nieźle Cię Anka pokatowała ?
- Nie , pamiętam jak jeszcze mieszkałyśmy w Warszawie to codziennie biagałyśmy. Potem ja wyjechałam... Zresztą nie ważne.
- Cieszę się, że przyjdziesz do mnie na imprezę - wtrącił się Kuba
- Ja też
- Poznasz moją żonę.
- Kubuś ma żonę? Która dziewczyna Cię chciała?
- Ha ha ha. Śmiejecie się.  Jesteście po prostu zazdrośni o naszą miłośc.
- Marco szczególnie.
- Odczepcie się ode mnie. Ja po prostu nie znalazłem jeszcze taj jedynej.
-  Ehe to zacznij szukac. Bo zanim się obejrzysz z twoich ślicznych, blond włosków nic nie zostanie - zażartował Robert
- Czy ty zawsze musisz czepiac się moich włosów?  - zapytał Reus z udawaną złością
- Nie kochanie, szaleję za twoimi włosami - odp. Robert i wszyscy wybuchnęli śmiechem
          Do kuchni weszła Ania.
- Kochanie - zwróciła się do Roberta - nie chcę was wyganiac ale za 10 minut zaczyna się wasz trening.
- No to mamy przechlapane, Klopp nas zabije.
Gdy chłopcy wychodzili do Ali podszedł Marco
- Może przyjechac po Ciebie jutro?  - zapytał
- Jasne, jeśli możesz?
- Spoko to do jutra przyjadę po Ciebie o 19. Pasuje Ci?
- Tak.
- No to na razie.
- Pa.
    Kiedy chłopcy wyszli dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiac.
- No, no idziesz z Reusem.
- Tak , a co w tym takiego dziwnego? - zapytała
- nic , tylko nie sądzę, żeby to był facet dla Ciebie.
- Czemu?
- On po prostu nie jest stał w uczuciach.
- Idąc z nim na imprezę nie stajemy się od razu parą - odp. Alicja - Anka mogę Cię o coś zapytac?
- Jasne.
- Ale nie możesz o tym nikomu mówic, nawet Robertowi.
- Zaczynam się bac.
- Nie masz czego.
- Dobra mów bo umieram z ciekawości.
- Czy Łukasz kogoś ma?
- Że co?
- No czy Łukasz ma dziewczynę?
 - Ha wiedziałam, że Ci siępodoba, zresztą ty mu chyba też.
- Serio? Zresztą nie odpowiedziałaś na pytanie.
- Tak. Ma żonę i córkę.
- Aha.
- Teraz ja Cię o coś spytam, ok?
- Dobra.
- Czemu wtedy tak nagle wyjechałaś? Czemu mi nic nie powiedziałaś? Nawet mnie nie uprzedziłaś. Twoi rodzice powiedzieli mi tylko, że wyjechałaś do swojej babci, która jest chora.
- To prawda.
- Przestań kłamac. Przecież ty nigdy nie odwiedzałaś swojej babci.  Ktoś Ci coś zrobił?
- Boże Anka nie. Sąd ci to wogle przyszło do głowy?
- Wyjechałaś z dnia na dzień coś  musiało się stac.
- Nic się nie stało.  Muszę już iśc.
- Alka poczekaj. Przepraszam jeśli powiedziała coś co Cię uraziło. - podeszła do przyjaciółki i ją przytuliła.
- Nie tylko... - urwała Ala i zaczęła płakac - Obiecuję kiedyś wszystko Ci wyjaśnię, ale nie teraz.
- Dobrze przepraszam.
- A teraz naprawdę muszę już iśc - powiedziała zapłakana dziewczyna i wyszła
           Po powrocie do mieszkania Alicja padła na poduszkę i zaczęła płakac.
 " Czemu to się znowu dzieje? Znowu ją okłamuję. Przyjechałam do Niemiec, żeby zacząc życ od początku a teraz przeszłośc powraca. A wraz z nią bóli cierpienie."
 Po przepłakaniu pół godziny Alicja zaczęła szykowac się na rozmowę kwalifikacyjną.  Kiedy jej szef powiedział, że ją przyjmuje o mało go nie uściskała. Poczuła, że chociaż częśc jej życia zaczyna się układac. Po powrocie do domu wzięła długą kąpiel. Potem zaczęła się szykowac do imprezy. Pół godziny później do drzwi jej mieszkania zadzwonił dzwonek. To był Marco.
- Łał - powiedział, gdy tylko ją zobaczył - Super wyglądasz.
- Dzięi. To co jedziemy?- zapytała speszona dziewczyna
- Jasne
- Długo znasz Ankę - zapytał Marco w czasie jazdy
- Od podstawówki.
-Słyszałem, że dostałaś pracę.
- Tak. Widzę, że u was wieści szybko się rozchodzą.
- Oj tak. U nas wszystko rozchodzi się z zawrotną szybkością.
      Gdy dojechali pod dom Kuby Marco otworzył drzwi Ali.
- Dziękuję miły jesteś. - powiedziała
- Wiem.
- Skromny też.
 - To też wiem - odpowiedział i oboje zaczęli się śmiac.