ROZDZIAŁ IV
*Kilka dni później*
Wychodziła właśnie z pracy, gdy zobaczyła, że koło niej zatrzymał się jakiś samochód. Ze środka wyszedł Łukasz.
- Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
- Słyszeliśmy, że kończysz dzisiaj wcześniej i przyjechaliśmy po Ciebie. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Jacy my? - spytała zaciekawiona.
- Ja i Sara.
Podszedł do tylnych drzwi i je otworzył. W środku w foteliku siedziała mała dziewczynka.
- O mój Boże. Łukasz to twoja córka? Jaka słodka. - zachwycała się Ala.
- Zupełnie jak tatuś.
- Jasne.
- Według Ciebie nie jestem słodki? - zaczął się z nią droczyć.
- Nie.
- Naprawdę tak sądzisz? - zapytał udając obrażonego
- Oczywiście.
- Jesteś pewna? - spytał podchodząc do dziewczyny.
- NA 100%.
- Sama tego chciałaś. - powiedział i zaczął ją łaskotać.
- Łukasz przestań ludzie się ... - nie skończyła bo poczuła, że leci do tyłu. Wylądowali na trawie. Mimo to Łukasz nie przestał jej gilgotać. Po pięciu minutach Ala nie miała już siły by walczyć.
- Mógłbyś już skończyć? - zapytała błagalnie.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Przyznasz mi, że jestem słodki.
- Chciałbyś.
- To znaczy, że dalej toczymy naszą bitwę? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Dobra niech Ci będzie. Jesteś słodki. Wystarczy?
- Nie tak szybko. Powtarzaj za mną.
- Że co?
- Powtarzaj albo wracamy do zabawy.
- Dobra już dobra. Gadaj.
- Drogi Łukaszku. Jesteś najsłodszym, najprzystojniejszym, najlepszym piłkarzem pod słońcem.
- Drogi Łukaszku.. . - zaczęła - ... jesteś najsłodszym, najprzystojniejszym, najlepszym piłkarzem pod słońcem...
- I jeśli jeszcze raz powiem brzydkie słowo na Łukasza to stawiam mu kolację. A oprócz tego muszę mu dzisiaj upiec przepyszne ciasto.
- ... i jeśli jeszcze raz powiem na niego brzydkie słowo to stawiam mu kolację. A oprócz tego muszę mu dzisiaj upiec przepyszne ciasto. - skończyła
- Pięknie.
- To wszystko?
- Tak. I co było to takie trudne?
- Spadaj. -powiedziała i pokazała mu język." Tę bitwę wygrałeś ty
Wstał i uśmiechając się pomógł podnieść się z ziemi blondynce.
- O nie czuję, że spadł mi poziom cukru we krwi. muszę zjeść natychmist coś słodkiego. Inaczej umrę. - powiedział do dziewczyny z uśmiechem zwycięzcy na ustach.
- Ha ha ha ale śmieszne. Zobaczysz jeszcze się zemszczę.
- Na pewno. Już się boję. To co jedziemy do mnie?
- A mam inne wyjście? - zapytała
- Nie. - odpowiedział otwierając jej drzwi do samochodu.
************************************************
W trakcie jazdy niewiele rozmawiali. Alicja popatrzyła na Łukasza a ten w odpowiedzi uśmiechnął się do niej. "Anka miała rację" pomyślała."Chyba zaczynam coś do niego czuć."
- No to jesteśmy. - z zamyśleń wyrwał ją głos Łukasza.
- To jest twój dom? - zapytała.
- No.
- Jaki ładny. I jaki wielki. Nie jest za duży dla waszej trójki?
- Nie. Chociaż czasami jak Ewa wyjeżdża z Sarą czuję się samotny. - mówił udając płacz.
- Oj biedny ty mój. Co mam zrobić, żebyś przestał płakać?
- Szarlotką z lodami powinna wystarczyć.
- Na pewno? Bo myślałam, żeby pożyczyć misia od Sary i Ci dać, żebyś miał się do kogo przytulić.
- Obawiam się, że misio nie wystarczy. Wyrosłem już z misi. Przydałby się jakiś człowiek do przytulania. Najlepiej śliczna blondynka z zielonymi oczami. Znasz taką?
- Niestety. Ale misio nadal aktualny.
- Dobra niech będzie misio.
W czasie gdy Ala robiła ciasto Łukasz bawił się w salonie z Sarą. Po piętnastu minutach dziewczyna dołączyła do nich.
- Jeszcze pół godziny i będzie gotowe. Poradzisz sobie z wyjęciem ciasta?
- Tak a czemu pytasz? Idziesz już?
- Tak. Muszę jeszcze skoczyć na zakupy.
- Myślałem, że zostaniesz na ciasto.
- Może innym razem. Naprawdę muszę iść.
- Proszę zostań.
- No skoro tak nalegasz. Ale tylko na godzinę.
Oglądali film. W trakcie dziewczyna zasnęła. Gdy się obudziła zaczynało już świtać. Zobaczyła, że w kuchni pali się światło. Poszła tam. W otwartej lodówce stał Łukasz ubrany jedynie w bokserki. Gdy ją zauważył zamknął lodówkę.
- Jak się spało? - zapytał jak zawsze z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze. Która godzina?
- Dochodzi 4.
- Co? Czemu mnie nie obudziłeś?
- Tak słodko spałaś, że nie byłem w stanie.
- A ty czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę. - odpowiedział przechodząc koło niej. Znowu poczuła jego zapach. Był taki zmysłowy. Nic dziwnego, że zawsze mdlała gdy go poczuła. Poszli do salonu.
- Ja się będę już zbierać. - powiedziała.
- O tej porze?
- Tak.
- To może Cię chociaż odwiozę. - zaproponował.
- Przecież nie zostawisz Sary samej w domu.
- No tak.
- Naprawdę już pójdę.
- Zostań, będę się o Ciebie bał.
- Myślisz, że w tej okolicy grasują zboczeńcy? - drażniła się z Nim.
- Owszem.
- Oj Łukasz nie prowokuj. Zostanę jeśli obiecasz, że się ubierzesz.
- A co, nie podoba Ci się mój strój?
- Łukasz błagam Cię.
- Musisz ładnie poprosić.
- Proszę.
- I jeszcze buziaczek tu. - powiedział i wskazał swój policzek.
Podeszła do niego i dała mu buziaka. Kiedy się odsuwała złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
Zaczęli się całować. Wziął ją na ręce niosąc do sypialni. Zdjął z niej sweterek, potem bluzkę. Na koniec zastała w samej bieliźnie. Nagle ktoś wszedł do sypialni. W drzwiach stała...
Wstał i uśmiechając się pomógł podnieść się z ziemi blondynce.
- O nie czuję, że spadł mi poziom cukru we krwi. muszę zjeść natychmist coś słodkiego. Inaczej umrę. - powiedział do dziewczyny z uśmiechem zwycięzcy na ustach.
- Ha ha ha ale śmieszne. Zobaczysz jeszcze się zemszczę.
- Na pewno. Już się boję. To co jedziemy do mnie?
- A mam inne wyjście? - zapytała
- Nie. - odpowiedział otwierając jej drzwi do samochodu.
************************************************
W trakcie jazdy niewiele rozmawiali. Alicja popatrzyła na Łukasza a ten w odpowiedzi uśmiechnął się do niej. "Anka miała rację" pomyślała."Chyba zaczynam coś do niego czuć."
- No to jesteśmy. - z zamyśleń wyrwał ją głos Łukasza.
- To jest twój dom? - zapytała.
- No.
- Jaki ładny. I jaki wielki. Nie jest za duży dla waszej trójki?
- Nie. Chociaż czasami jak Ewa wyjeżdża z Sarą czuję się samotny. - mówił udając płacz.
- Oj biedny ty mój. Co mam zrobić, żebyś przestał płakać?
- Szarlotką z lodami powinna wystarczyć.
- Na pewno? Bo myślałam, żeby pożyczyć misia od Sary i Ci dać, żebyś miał się do kogo przytulić.
- Obawiam się, że misio nie wystarczy. Wyrosłem już z misi. Przydałby się jakiś człowiek do przytulania. Najlepiej śliczna blondynka z zielonymi oczami. Znasz taką?
- Niestety. Ale misio nadal aktualny.
- Dobra niech będzie misio.
W czasie gdy Ala robiła ciasto Łukasz bawił się w salonie z Sarą. Po piętnastu minutach dziewczyna dołączyła do nich.
- Jeszcze pół godziny i będzie gotowe. Poradzisz sobie z wyjęciem ciasta?
- Tak a czemu pytasz? Idziesz już?
- Tak. Muszę jeszcze skoczyć na zakupy.
- Myślałem, że zostaniesz na ciasto.
- Może innym razem. Naprawdę muszę iść.
- Proszę zostań.
- No skoro tak nalegasz. Ale tylko na godzinę.
Oglądali film. W trakcie dziewczyna zasnęła. Gdy się obudziła zaczynało już świtać. Zobaczyła, że w kuchni pali się światło. Poszła tam. W otwartej lodówce stał Łukasz ubrany jedynie w bokserki. Gdy ją zauważył zamknął lodówkę.
- Jak się spało? - zapytał jak zawsze z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze. Która godzina?
- Dochodzi 4.
- Co? Czemu mnie nie obudziłeś?
- Tak słodko spałaś, że nie byłem w stanie.
- A ty czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę. - odpowiedział przechodząc koło niej. Znowu poczuła jego zapach. Był taki zmysłowy. Nic dziwnego, że zawsze mdlała gdy go poczuła. Poszli do salonu.
- Ja się będę już zbierać. - powiedziała.
- O tej porze?
- Tak.
- To może Cię chociaż odwiozę. - zaproponował.
- Przecież nie zostawisz Sary samej w domu.
- No tak.
- Naprawdę już pójdę.
- Zostań, będę się o Ciebie bał.
- Myślisz, że w tej okolicy grasują zboczeńcy? - drażniła się z Nim.
- Owszem.
- Oj Łukasz nie prowokuj. Zostanę jeśli obiecasz, że się ubierzesz.
- A co, nie podoba Ci się mój strój?
- Łukasz błagam Cię.
- Musisz ładnie poprosić.
- Proszę.
- I jeszcze buziaczek tu. - powiedział i wskazał swój policzek.
Podeszła do niego i dała mu buziaka. Kiedy się odsuwała złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
Zaczęli się całować. Wziął ją na ręce niosąc do sypialni. Zdjął z niej sweterek, potem bluzkę. Na koniec zastała w samej bieliźnie. Nagle ktoś wszedł do sypialni. W drzwiach stała...